W środę we Wrocławiu policja zatrzymała Władysława Frasyniuka. Opozycjonista z czasów PRL ma być przesłuchany w warszawskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego w związku z ubiegłorocznym incydentem podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej.
– Każdy jest równy wobec prawa. Nikt nie ma nadzwyczajnego immunitetu. (...) Jeśli ktoś łamie prawo, powinien ponosić konsekwencje – powiedział Karczewski w radiowych Sygnałach Dnia, pytany o tę sprawę. Dodał, że prawa powinny przestrzegać zwłaszcza osoby „z tak wspaniałą kartą historii, jaką ma Władysław Frasyniuk”.
Marszałek Senatu zaznaczył też, że Frasyniuk nie stawiał się na wcześniejsze wezwania prokuratury. – To jest normalne, że w takiej sytuacji został zatrzymany – powiedział.
O zatrzymaniu Frasyniuka poinformowała na jednym z portali społecznościowych jego żona Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk. „06.10 policja w kajdanach wyprowadziła Władka. Niech żyje dobra zmiana!” – napisała.
Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej
Zatrzymanie ma związek z incydentem, do którego doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Jak informowała policja zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów – których usunęli policjanci – był m.in. Frasyniuk. Na początku lipca ubiegłego rok usłyszał on zarzut „przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia”.
Wcześniej Frasyniuk dwukrotnie nie stawił się w warszawskiej prokuraturze – 12 stycznia i 1 lutego.