–
Decyzja zapadła, w poniedziałek podpiszę dokumenty – powiedział Tusk
dziennikarzom. Dopytywany, jaka jest to decyzja odparł, że „wiceminister
Jarmuziewicz wróci do pracy poselskiej”.
Pod koniec maja media donosiły, o notatce sporządzonej przez pracownika
Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), z której wynikało,
że Jarmuziewicz rozmawiał na spotkaniu w restauracji z przedstawicielami
firmy Alpine Bau i lokalnymi władzami o budowie odcinka autostrady A1.
Tymczasem pracownicy resortu mieli zakaz spotkań towarzyskich z
przedstawicielami firm wykonujących inwestycje zlecone przez GDDKiA.
Tadeusz Jarmuziewicz, który od 17 maja przebywał na urlopie, powiedział,
że słyszał w mediach komunikat dotyczący decyzji premiera o odwołaniu go z
funkcji wiceministra. Zapewnił, że nikt z nim w tej sprawie nie rozmawiał.
–
Widocznie wyjaśnienia, które złożyłem na piśmie tuż po ujawnieniu sprawy
tego spotkania, wokół którego próbowano zrobić aferę, premier uznał za
wystarczające. Uznałem wtedy za stosowne, by właśnie na piśmie tę sprawę
premierowi wyjaśnić” – mówił Jarmuziewicz.
Zapewnił, że nadal nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie opisanej w
notatce GDDKiA, a decyzję premiera przyjmuje z ”absolutną pokorą” i nie
odbiera jej jako kary. –
Premier powołuje, premier odwołuje. On decyduje o
kształcie gabinetu. Taką ma koncepcję, tak chce mieć poskładany rząd i tyle – uznał Jarmuziewicz.
Dodał, że nie ma też w związku z decyzją szefa rządu żadnych pretensji i
zaznaczył: –
Czuję się spełnionym politykiem, który ma czyste sumienie i wiele
zrobił. Uważam, że dobrze wykonywałem swoją funkcję.
Przyznał, że obecnie pozostanie mu praca w ławach poselskich, ale jego zdaniem „można się w nich bardzo spełniać”. –
Wiem co mówię, szesnaście lat jestem posłem. I nie spuszczę głowy jeżeli chodzi o moje doświadczenie – skwitował.
Wyjaśnił, że w związku z odwołaniem go straci też ważność jego ministerialny
urlop, o którego przedłużeniu do końca czerwca rozmawiał jeszcze w tym
tygodniu – we wtorek lub środę – z szefem resortu Sławomirem Nowakiem.
Nie chciał komentować sprawy ewentualnego kandydowania w kolejnych wyborach
samorządowych na stanowisko prezydenta Opola. –
Minęło piętnaście minut odkąd
dowiedziałem się, że mam być odwołany z dotychczasowego stanowiska. Proszę mi
dać się ogarnąć – odpowiedział.
Zapytany, czy nie czuje się nieswojo, że dowiaduje się o decyzji premiera z
mediów Jarmuziewicz odparł: –
Następne pytanie proszę.
Pod koniec maja premier informował, że z informacji jakie uzyskał od
Jarmuziewicza wynika, że „okoliczności spotkania nie są dyskwalifikujące”.
–
Są inne powody, dla których współpraca ministra Nowaka z ministrem
Jarmuziewiczem nie we wszystkim najlepiej się układa. Nie są to powody
interpersonalne. Jak państwo pamiętacie były zastrzeżenia, które sami
podnosiliście co do pracy niektórych agend ministerstwa, dotyczy to m.in.
certyfikatów. Uwagi ministra Nowaka koncentrują się na dziedzinach, za które
odpowiada minister Jarmuziewicz –mówił wtedy premier.
Zapowiedział, że będzie „poważnie oceniał ten konflikt”.
Po ujawnieniu informacji o spotkaniu, Jarmuziewicz złożył wyjaśnienia
ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi po czym udał się na urlop. Nowak
wskazał wtedy, że między inwestorem, czyli GDDKiA, a wykonawcą części
autostrady A1, firmą Alpine Bau, toczy się spór. Dlatego – jak podkreślał –
szczególnie urzędnicy państwowi powinni być ostrożni w kontaktach z tą firmą.