Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz w ubiegłym tygodniu poinformował, że jego ugrupowanie ma gotowy wniosek w sprawie powołania komisji śledczej w sprawie podsłuchów w latach 2007–2021. Aby wnieść projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej należy zebrać podpisy co najmniej 46 posłów. Lider Kukiz'15 wysłał więc swój wniosek do wszystkich klubów i kół wraz z prośbą o poparcie inicjatywy. W toku negocjacji okres jaki miałaby badać komisja rozszerzono do lat 2005–2021.
Wicemarszałek Sejmu pytany przez dziennikarzy, czy powstanie komisja śledcza ds. podsłuchów odpowiedział: – Zobaczymy, wszystko zależy od głosowania w Sejmie". – My jesteśmy sceptyczni wobec takich przedsięwzięć, no ale zobaczymy – zaznaczył.
Dopytywany, czy wniosek o powołanie komisji zostanie „zamrożony”, czy będzie jednak głosowany, Terlecki powiedział, że „z pewnością będzie głosowanie”.
Na uwagę, że komisja ds. podsłuchów może powstać wbrew stanowisku PiS, odparł: –
No co nam to szkodzi. Jestem przekonany, że przestępców trzeba podsłuchiwać, że służby powinny mieć odpowiedni sprzęt, który by temu służył i niech się boją ci, którzy łamią prawo. Ja się nie boję. Nie mam nic przeciwko temu, aby służby naszego państwa mnie podsłuchiwały – mówił Terlecki.
Ocenił jednak, że powołanie takiej komisji śledczej to „teatrzyk”.
Kukiz szefem komisji śledczej? "Przyjąłbym taką propozycję"
Terlecki przypomniał, że Kukiz uprzedzał o pomyśle powołania komisji śledczej obejmującej odpowiednio długi okres czasu. – Wiedzieliśmy o tym od dawna, także to nie jest jakieś zaskoczenie – mówił.
Szef klubu PiS powiedział też, że nie ma potrzeby, by wniosek o powołanie komisji był blokowany. – Będzie głosowanie nad tym czy ją powołamy, czy nie – mówił.
W Senacie od zeszłego tygodnia działa komisja nadzwyczajna powołana do zbadania przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Na pytania senatorów odpowiadali już m.in. eksperci kanadyjskiej grupy Citizen Lab: John Scott–Railton i Bill Marczak, b. szef NIK Krzysztof Kwiatkowski i obecny prezes Izby Marian Banaś. Na pytania odpowiadał również senator KO Krzysztof Brejza, który był jedną z osób inwigilowanych Pegasusem.
O nielegalnej inwigilacji senatora Brejzy donosiła w grudniu ub.r. agencja prasowa Associated Press, powołując się na ustalenia Citizen Lab. Jak podano, za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab, do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba w tej sprawie nie złamała prawa, a kontrola operacyjna – jeśli była podejmowana – była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku „Sieci”, że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. – Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia – powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. – To całkowite bzdury – oświadczył.
Müller: Nie było ustaleń PiS z Pawłem Kukizem ws. komisji śledczej